ORIFLAME - LISELOTTE WATKINS - BACKSTAGE PINK
Kiedyś już pisałam, że lubię oriflame nie jest to jakaś wyjątkowa miłość, po prostu jakość kosmetyków jest bardzo dobra. Na ten błyszczyk miałam ochotę, ale jakoś coś mi mówiło żeby go nie kupować, ostatnio w weekend wracając ze szkoły, wskoczyłam po gazetkę do kiosku bo miałam prawie godzinę czasu do pociągu - patrzę a tam Glamour z pełnowymiarowym błyszczykiem :), oczywiście kupiłam ale nie spodziewałam rewelacji. A powinnam, ponieważ błyszczyk jest ideałem.
- 15ml pojemności
- opakowanie, typowe - ścięty dziubek
- konsystencja - gęsty syrop, nie klei się ale dobrze trzyma się na ustach
- zapach po prostu wymiata słodki i deliaktny
- nawilżenie jest idealne, nawet niektóre balsamy tak dobrze sobie nie radzą
- mój kolor do delikatny róż w opakowaniu, an ustach jest prawie transparentny
Dokupię sobie na pewno inny kolor :) Polecam
ORIFLAME - PURE NATURE - ORGANIC LIP BALM - RED APPLE&OAT
Kupiłam po wpływem impulsu jak większość produktów do ust :), na pewno nie żałuję.
- opakowanie - odkręcany słoiczek
- konsystencja - balsam jest zwarty taki jakby żelowy
- zapach - dla mnie są to pieczone jabłka
- kolor jest czerwony - trzeba uważać bo barwi usta
- nawilżenie - szału nie ma, ale nie wysusza dodatkowo ust co dla mnie jest ważne
Polecam jako dodatek, gadżecik - ot taki poprawiacz :)
A na koniec pomadka o której dużo pisać nie będę bo uważam, że przedstawiać jej nie trzeba ESSENCE - NR52 - IN THE NUDE. Krótko i na temat - jak na razie mój nudziak idealny.
Miłego dnia kochanieńkie :)