Obserwatorzy

czwartek, 22 listopada 2012

Z INNEJ BECZKI - OSTRA PRYWATA


Od zawsze byłam szczupła, jako nastolatka nawet bardzo chuda. Jako dzięcię chodzące do szkoły podstawowej w mojej karcie zdrowia wszędzie widniała informacja - niedowaga. No cóż byłam dość wyrośnięta jak na swój wiek ( zawsze najwyższa w klasie ), ale bardzo chuda. Można było uczyć się na mnie na biologi, szkielet nie był potrzebny :). Nigdy nie miałam z tym większego problemu, taka jestem i nic na to nie poradzę. Problem natomiast miało moje otoczenie, rodzina, koleżanki, koledzy wszyscy wokoło mówili mi, że jestem chorobliwe chuda, pomimo iż byłam okazem zdrowia. Ja naprawdę dużo jadłam, zresztą jem dużo do dnia dzisiejszego, uwielbiam gotować, jeść, oglądać programy kulinarne, próbować nowych smaków. Nawet marzy mi się kiedyś w przyszłości otworzenie knajpki, ależ byłabym szczęśliwa :). Ale w sumie do czego zmierzam. Od 15 roku życia paliłam papierosy, wiem że nie ma się czym chwalić ale taka jest prawda, moja waga oscylowała między 47-50 kg do 170 cm wzrostu. Mając lat 24 rzuciłam, za namową mojego męża. Nie zastanawiałam się nad wagą, ani nad tym czy jem więcej czy mniej. Jakiś rok od rzucenia zauważyłam, że moje ulubione spodnie za cholerę nie chcą się dopiąć :/ weszłam na wagę i ... doznałam szoku, byłam 10 kg plus. Dopiero wtedy się zaczęło, że to jakaś na buzi okrągła jestem, że pupa mi wystaje, że ogólnie jest mnie więcej. Ok. przytyłam, nie jestem wielorybem, w większość moich starych rzeczy się mieszczę, ale to jest MOJA WAGA, nie rozumiem problemu. Jak byłam chuda wszyscy kazali mi tyć, jak przytyłam dają mi do zrozumienia żebym się odchudzała. To przykre, bo ja nikomu się na wagę nie wpycham, nie komentuje wagi bo to niestosowne. Spotkałam w wakacje moją kuzynkę, która tak na marginesie nigdy do najszczuplejszych nie należała, nie widziałyśmy dobrych parę miesięcy, na mój widok zamiast powiedzieć po prostu 'cześć' ze śmiechem powiedziała, że już nie jestem najszczuplejsza w okolicy, lekko mnie to poirytowało, no bo co z tego :/ kurwa mać czy ja Ci mówię że wyglądasz jak locha, nie.

Mam w sobie duże pokłady silnej woli, schudnę choćbym miała żreć tylko sałatę i popijać ja wodą. Czy będę szczęśliwsza ważąc znowu 50kg. Na pewno nie, ale wszyscy wokoło z pewnością będą. 

Może ktoś przytył bo jest chory, może ktoś jest chudy z tego samego powodu. Zauważyłam, że nie lubimy grubasów, mam na myśli społeczeństwo. Tylko pytanie dlaczego ??? Czy człowiek odbiegający wagą od normy, jest inny ? 

6 komentarzy:

  1. mogę powiedzieć za siebie, Kochana: nie lubię grubych ludzi, bo sama przez długi okres byłam jednym z nich & wiem, z czym to się wiąże ;) moim zdaniem należy naprawdę wziąć na tapetę mocniej kwestię otyłości, bo problemy zaczynają się już na najniższym szczeblu, czyli w wieku dziecięcym. widzę teraz, jak błędy popełnione przez moich rodziców miały wpływ na moje późniejsze przeboje wagowe (bulimia, etc...). nie mam im tego za złe - ich edukacja nie stała na zbyt wysokim poziomie.

    z drugiej zaś strony mody na szkieletory nie pojmę nigdy. ok, sama bym bardzo chciała takim szkieletorkiem być, ale wszystko w zdrowych granicach, z rozsądkiem.

    a ludźmi się nie przejmuj. oni zawsze wiedzą 'lepiej'. grunt to wyrobić sobie solidny mur obronny przed głupimi uwagami, wtedy wszystko leci z górki ;-)

    rozumiem, że teraz oscylujesz w granicach 60kg/170 cm wzrostu? toż to dobrze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. błędy rodziców...bulimia,diggerowa psychiatra się kłania,a nie błędy rodziców

      Usuń
    2. nigdy bym nie pomyślała, że byłaś grubaskiem - chudzinka straszna jesteś. Jeśli chodzi o choroby związane z otyłością i szeroko pojętym odchudzaniem to anoreksja i bulimia są bardzo niebezpieczne. Przykre, że przez to przechodziłaś, mam nadzieję, że się już z tym uporałaś. Jesteś śliczna i szczuplutka :)
      Mody na szkieletory wykreowały domy mody, kolorowe czasopisma, telewizja i ogólnie jakaś chora moda.
      Ogólnie czuję się dobrze, jestem szczupła, ale te głupie komentarze mnie po prostu wcurwiają, bo nie rozumiem co to kogo obchodzi ile ja ważę :/w moim wieku powinnam to mieć w sumie w nosie, ale niesamowicie mnie to drażni. Ależ się wygadałam, dziękuję :)))

      Usuń
    3. jeśli chodzi o nadwagi dzieci to moim zdaniem, zdecydowanie winę ponoszą rodzice, za wpychanie dziecku jedzenia i patrzenie jak się rozrasta.

      Usuń
    4. widzę, że anonimowi jak zwykle wiedzą najwięcej :) wszystko za mną, obyło się bez psychiatry ;-) grunt to nastawić mózg na odpowiednie działanie.

      Madziu, dziękuję :) rodzice są tutaj dużym wyznacznikiem, bo nawyki żywieniowe wynosi się z domu.

      a co do komentarzy, to tak jak już wspomniałam - liczy się to, jak Ty się czujesz w swoim ciele ;)

      Usuń
    5. bo są wyroczniami ;)

      To rodzice właśnie wszystkiego nas uczą od najmłodszych, a potem już nam tak zostaje. Moi niestety nie nauczyli mnie zdrowego i rozsądnego jedzenia, wszystkiego sama musiałam się uczyć w momencie gdy 'zaczęłam czaić' co jem.

      Dzięki Digg :)))

      Usuń

Bardzo dziękuję za komentarz.

Pozdrawiam,